Strona główna Aktualności Najnowsze URZĘDOWY SAVOIR VIVRE
URZĘDOWY SAVOIR VIVRE PDF Drukuj Email

URZĘDOWY SAVOIR VIVRE

Już od dziecka zawsze słyszałam od swoich rodziców, dziadków, ciotek etc. , że mam szanować innych. Jak miałam 5 – 7 lat, to słowo „szacunek” nie przemawiało do mnie w ogóle, ponieważ nie rozumiałam tego pojęcia.

Ale już od dziecka wiedziałam, że mam mówić „magiczne” słowa: dzień dobry, do widzenia, proszę, dziękuję, przepraszam… Wpajano mi, że osobom starszym to Ja mam się pierwsza ukłonić, że jak osoba wychodzi z budynku czy pomieszczenia, a ja wchodzę, to musze ją przepuścić, że na spotkania mam się nie spóźniać, a jeżeli już się zobowiążę do uczestnictwa w jakimś spotkaniu/przedsięwzięciu  to mam siedzieć do końca, no chyba że z ważnych przyczyn nie mogę zostać, ale wówczas obowiązkowo muszę przeprosić i się usprawiedliwić.

Zastanawiacie się Państwo pewnie, po cóż o tym piszę (wydawałoby się, że są to podstawowe zasady savoir vivre, które każdy zna) – już spieszę wyjaśnić:

Mamy rok wyborczy – gdzie nie spojrzeć festiwale, festyny, jarmarki, budowane chodniki… wszystko na chwałę Jaśnie Panującego oraz jego wiernych poddanych. Jak wiadomo – igrzyska łączą i pokazują dobrotliwość dla gminu Jaśnie Panujących. No ale samymi igrzyskami przychylności się nie zdobędzie. Więc cóż zrobić, żeby pokazać się w jak najlepszym świetle… BINGO!!! Pokażmy mniej światłym, że ich szanujemy, lubimy itp. i oddajmy im część mocy decydowania o tym, co się w państwie (gminie) dzieje. I oto zrodziła się idea przekonania gminu do siebie poprzez budżet obywatelski. Sami wskazujecie, co chcecie zrobić – Jaśnie Panujący szczodrym gestem daje nam taką możliwość.  Chciałoby się zakrzyknąć „MIODZIO!!! ” . Jaśnie Panujący (a właściwie jego pomocnicza szara eminencja) dobrze przemyślał swój ruch – dajmy maluczkim prawo do „decydowania” już rok wcześniej – nikt nie powiąże tego z wyborami, a my w batalii o nową kadencję pokażemy, że jesteśmy przyjaźni i szanujemy zdanie innych.

Ba – w roku wyborczym pójdźmy jeszcze dalej – skoro budżet obywatelski okazał się  takim sukcesem (ponoć najwięcej środków „przekazanych”), to czemu nie „otworzyć” się jeszcze bardziej… wejdźmy w projekt  „Obywatelski Rozwój Gminy Kęty” realizowany przez Stowarzyszenie „Miasta w Internecie”. Głównym celem jest pobudzenie dialogu pomiędzy samorządem lokalnym a funkcjonującymi w regionie organizacjami pozarządowymi. Organizacje pozarządowe działające na naszym terenie to przede wszystkim mieszkańcy zrzeszający się w różnorakich stowarzyszeniach i działających (zazwyczaj nieodpłatnie) na rzecz swojej społeczności lokalnej.

W projekcie planowane są działania zorientowane na pokonanie problemu słabej integracji wewnętrznej środowiska lokalnego. Organizacje pozarządowe mogą działać skuteczniej i efektywniej z korzyścią nie tylko dla swoich członków, ale także całej społeczności, a budowanie zaufania jest niezbędnym elementem kształtowania się odpowiedzialnego społeczeństwa obywatelskiego. – powiedziała Anna Siemek-Filuś, koordynator projektu ze strony SMWI.

Mamy nadzieję na rozwój dialogu pomiędzy samorządem a organizacjami pozarządowymi – twierdzi Ewelina Jura-Bączek, sekretarz Gminy Kęty. - Zakładamy wypracowanie partnerskich relacji i form współpracy JST z NGO w rozwiązywaniu wszelkich kwestii dotyczących naszej gminy – bardzo zależy nam bowiem, aby projekt ułatwił integrację i aktywizację środowisk w działaniach na rzecz Kęt – podkreśla.  1

W ramach wspomnianego projektu odbyły się dotychczas trzy spotkania: 23.07, 24.07 oraz 30.07.2014r. W założeniach w spotkaniach mieli uczestniczyć przedstawiciele „gminu” – a więc organizacje pozarządowe oraz przedstawiciele Jaśnie Panującego – a więc urzędnicy Urzędu Gminy i podległych mu jednostek. Czy na pierwszych dwóch spotkaniach przedstawiciele Urzędu byli  - nie wiem, ponieważ: 1)  nikt się nam nie przedstawił, 2) siedzieliśmy w oddzielnych salach. Dodam jedynie, że te spotkania odbywały się w godzinach 9 – 15, a więc idealnych dla urzędników, bo w godzinach ich pracy, niekoniecznie przychylnych dla nas.

Ostatnie spotkanie było zupełnie inne przede wszystkim z dwóch powodów:

1)    Posadzono nas wspólnie w jednej salce (pomijam milczeniem fakt, iż usadzenie ponad 20-tu  dorosłych ludzi w małej klasie z krzesełkami dla pierwszoklasistów i jeszcze bez jakiejkolwiek wentylacji było pomysłem zdecydowanie chybionym), abyśmy mogli podyskutować.

2)    Warsztaty odbywały się w godzinach 15 -  19, a więc już po „dniówce” urzędniczej.

I to właśnie TO spotkanie ujawniło całą prawdę o „woli współdziałania i współpracy” urzędników. Do godziny 16-tej padały ze strony urzędu (poprzez usta przedstawicieli) piękne słowa, jak to Jaśnie Panujący jest otwarty na każdą współpracę, jak to zniża się do poziomu maluczkich i serce ku nim wyciąga na otwartych dłoniach, jak to jest pięknie, a wręcz cudownie z tą naszą współpracą, ileż to pieniędzy Urząd daje organizacjom pozarządowym (a jakże daje – jednej – sportowej) i tak dalej bla bla bla… Momentami miałam wrażenie, że zaraz padną słynne słowa „Pomożecie? – pomożemy!” , no  ale przecież Jaśnie Panującego tam nie było (ach te skojarzenia – to istne przekleństwo – żeby tak przyrównywać  Miłościwie Panującego do I sekretarza KC PZPR), więc i słów się nie doczekałam.

Idąc jednak dalej – po przedstawieniu Gminy jako kraju mlekiem, miodem i otwartością płynącego nastąpił zgrzyt… mianowicie rozgorzała dyskusja na temat rzeczonej współpracy – oj, i tu już nie było tak pięknie. Jak zwykle, mówić można wiele, a rzeczywistość i tak zweryfikuje wszystko. Biedne te dwie panie z urzędu – udręczone, pod naporem krytyki, nieporadnie dobierając słowa obrony, bardzo szybko ukazały swoje prawdziwe oblicze.

Wszyscy zebrani już przed przyjściem na spotkanie byli świadomi, że zajęcia potrwają do 19-tej. Ci którzy musieli wyjść wcześniej (jak dwóch młodych ludzi z klubu strzeleckiego) – szanując innych i mając widać wpojone zasady dobrego wychowania, usprawiedliwili swoje wcześniejsze wyjście i przeprosili wszystkich zebranych. Niestety, nie można tego powiedzieć o przedstawicielach urzędu, którzy pod obstrzałem (chociaż wcale nie aż tak strasznie) niepochlebnych opinii, „odbębniwszy” swoje przemówienie, po angielsku opuścili spotkanie po godzinie 16-tej, a więc już po godzinie. Na placu boju pozostaliśmy my oraz przedstawiciele GOPSu, szkół i Świetlicy Środowiskowej – widać w nich pozostały jeszcze resztki dobrego wychowania (albo dostali taki przykaz) oraz chęci dyskusji – chociaż i tak niewiele mogli zdziałać, bo w późniejszej części spotkania padały pytania, na które i oni nie znali odpowiedzi, bo tym „to się urząd zajmuje”.

Ucieczka (nazywajmy rzeczy po imieniu) urzędników ze świty Jaśnie Pana wyraźnie pokazuje, jaki jest ten „szacunek” dla nas – mieszkańców: „Jesteśmy ‘dla was’ ale tylko na naszych warunkach i w godzinach naszej pracy, no i o ile nie chcecie za dużo i mówicie o nas dobrze”. Każdy obecny na tym spotkaniu poświęcił swój czas – nikt nie patrzył, że są to kolejne cztery godziny po „dniówce”, że to już wolne – nikt oprócz Urzędu. Dla pań ze szkół, GOPSu czy innych placówek to też już było po pracy- i zostały do końca. A Urząd – czegóż się czepiam – państwo wyrobili – jakieś 45 minut nadgodzin.
Tak jaskrawy przykład lekceważenia i totalnego braku szacunku to nie pierwszy przykład, w jaki sposób my, zwykli obywatele jesteśmy traktowani – cóż, ryba zawsze psuje się od głowy. Jak można oczekiwać, że urzędnik zostanie po godzinach, skoro ci nad nimi nawet do końca dniówki nie potrafią wytrzymać. Zresztą, pani dyrektor wydziału kilkakrotnie i bardzo dobitnie podkreślała, że „oni w urzędzie zawsze bardzo chętnie pomogą, ale trzeba pamiętać, że mają też inne obowiązki i pracują w określonych godzinach” – a czy pani dyrektor nie słyszała o czymś takim, jak elastyczny czas pracy? Urząd ponoć jest przyjazny dla mieszkańców – taaa, ale tylko w swoich godzinach urzędowania i na swoich warunkach. Być dla ludzi i popracować w godzinach dla nich przyjaznych – o, co to to nie!!!!

Podstawowe zasady savoir vivre nakazują okazywać szacunek wszystkim, a nie tylko wybranym.  Wpajano nam to od dziecka – jak widać złe obyczaje szybko wypłukują z nas wszelkie zasady, a lekceważący stosunek do innych staje się domeną naszego kęckiego urzędu.

Szkoda tylko, że innych chcą uczyć dobrego wychowania i wręcz żądają stosownego zachowania w stosunku do swoich person, a sami bezczelnością i totalnym brakiem poszanowania traktują nas jak ludzi gorszej kategorii. Jednym słowem, mili Państwo: „CHAMIEJEMY!!!” ( a przynajmniej co poniektórzy).

słowik    

1. http://www.mwi.pl/aktualnosci/378-obywatelski-rozwoj-lokalny.html

 

Komentarze  

 
#5 miro 2014-08-13 19:17
Odnośnie artykułu. Pani Słowik artykuł bardzo dobry i dobitnie pokazujący jak w rzeczywistości wygląda dialog Bąka i jego dworu z "plebsem". Dla tego Pana jesteśmy wyrobnikami, którzy tylko zawracają mu cztery litery w jego jakże trudnej pracy na rzecz rodziny MiG XXI. Uważam, że po raz kolejny dowiedzieliśmy się że cała kadencja tego Pana to zabiegi pijarowskie, które dość często zderzały się z ponurą rzeczywistością . Rzeczywistością , która pokazywała i pokazuje że ten Pan ma w "głębokim poważaniu" dialog z mieszkańcami Gminy. Komunikacja jest jednostronna - ja mówię Wy (plebs) słuchacie. Mieszkańcy nie są ciemną masą i dali temu Panu jasno do zrozumienia że nie chcą być traktowani jak uczniowie w klasie. Efekt? Frekwencja na spotkaniach dzielnic i sołectw się załamała. Wymyślono więc budżet obywatelski. I z pieniędzy podatników zapłacono Krakowskiej żeby strzelić fotkę Wice celebrycie i napisać że jest super. Panie Bąk jak ktoś odnosi sukces to gazety same o tym piszą :-)
Cytować
 
 
#4 Adam 2014-08-12 18:58
Dlaczego Panowie Burmistrzowie wyszli po 16?Powód dość prosty biegunka po zjedzeniu jabłek!Teraz jecie jabłka?Gdzie byliście wcześniej?Przy kiełbasie i prosiaku.Jabłka są zapłacone?Zawsz e tak wychodzą Ci Panowie.Skoro i tak wiedzą że nie mają na co liczyć w tej Gminie.Spójrzci e i rozglądnijcie się kto na te spotkania chodzi.Wąska grupa,która pierwszy raz się widzi.
Cytować
 
 
#3 miro 2014-08-12 12:46
Drodzy Państwo a zwłaszcza rodzice uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych. Jako że władze Naszego Kochanego Miasta zajmują się obecnie organizacją imprez a rok szkolny zbliża się nieubłaganie informuję, że istnieje możliwość skorzystania z programu rządowego "Wyprawka Szkolna" 2014/15. Szczegóły: http://www.men.gov.pl/index.php/aktualnosci/wizyty-krajowe-i-zagraniczne-ministra/1118-wyprawka-szkolna-w-2014-r Jest to oczywiście program przewidziany dla mniej zamożnych rodzin. W celu uzyskania dofinansowania należy się udać do właściwego Dyrektora Szkoły i wypełnić wniosek. Tutaj więcej szczegółów: http://babyonline.pl/jak-uzyskac-dofinansowanie-do-podrecznikow-szkolnych-program-rzadowy-wyprawka-szkolna,zakupy-artykul,16045,r1.html Jeśli będzie potrzeba udzielę dalszych informacji. Pozdrawiam
Cytować
 
 
#2 stary kęczanin 2014-08-12 12:41
Czy ten, opisany tutaj przykład kogoś dziwi? Mnie nie, bo od czterech lat Bąk i jego świta tylko deklarują otwartość, chęć współpracy, dialogu, a w rzeczywistości mają w nosie to, co mają do powiedzenia mieszkańcy. Bąk i jego totumfaccy prowadzą dialog tylko do momentu, gdy sami mówią, potem każdy może powiedzieć to, co chce... tylko że władza już wyszła. Zresztą, gdyby Bąk został, to przy trudnych pytaniach zawsze znajdzie się na sali jakiś Błasiak, który krzyknie, żeby nie kłapać jęzorem, czy tym podobnie. To jest ten bąkowski dialog. Kto się da mu nabrać na to po czterech latach skrajnej arogancji?
Cytować
 
 
#1 Gapa 2014-08-12 12:32
Proszę, włączcie możliwość komentowania do publikacji biuletynu!
To tam chciałem napisać To:
Do następnego numeru polecam powrót do tematu o nowym targowisku, które miało być ponoć czynne przez cały tydzień, będzie w poniedziałki i soboty... jak Bóg da. To jak to jest, czy dotacja nie była na całotygodniowe targowisko?
Podoba mi się też to częstowanie jabłkami. Zaraz widać, że zabrakło kiełbasy od pana Kolasy. Teraz pan Bąk patriotycznie zjada 12 kg jabłek dziennie, aby osłabić Putina. Laszczak podobno mógłby zjeść spokojnie 14 kilo, ale boi się być lepszy od szefa.
Cytować